piątek, 29 czerwca 2012

Soupe au pistou



Choć tradycja jadania zup we Francji nie jest tak rozbudowana jak w Polsce, Francuzi też mają swoje 'przeboje'. Jednym z nich jest soupe au pistou, czyli zupa warzywna z bazylią. Przepisów na nią jest tyle, co kucharzy, ale każdą łączy jeden niepodważalny składnik - pistou.

Pistou jest to prowansalski odpowiednik włoskiego pesto, z tą różnicą, że we francuskiej wersji brakuje orzeszków piniowych. Zastosowanie jest jednak takie samo - dodaje się je do makaronów lub miesza z zupami. Danie najlepiej udaje się późną wiosną, kiedy na targach można dostać pełne smaku warzywa, liście botwiny i zioła.



Soupe au pistou
Źródło: Kuchnia francuska, Sarah Woodward
dla 4-6 osób


2 niewielkie młode pory
5 dużych ząbków czosnku
oliwa z oliwek
6 pomidorów śliwkowych
sól, cukier
kilka liści botwiny, poszatkowanych
200 g zielonej fasolki szparagowej, pozbawionej czubków oraz ogonków i pokrojonej na kawałki wielkości kęsa
bouquet garni z natki pietruszki, szałwii, tymianku i bazylii
200 g gotowanej fasoli borlotti lub białej fasoli
2 pokrojone w kostkę średniej wielkości cukinie
spory pęczek świeżej bazylii
150 g świeżo startego parmezanu
100 g wermiszelu (ja użyłam makaronu jajecznego)


  • Białe części porów kroimy, usuwając zielone części. Obieramy 2 ząbki czosnku i drobno siekamy.
  • W ciężkim rondlu, na tyle dużym, aby zmieściła się w nim zupa, rozgrzewamy 2 łyżki oliwy. Dodajemy pory oraz rozdrobniony czosnek. Smażymy 10 minut na niewielkim ogniu, od czasu do czasu mieszając. Ważne, aby pory i czosnek nie zbrązowiały.
  • Pomidory zalewamy wrzącą wodą, pozostawiamy je w niej 45 sekund, wyjmujemy i obieramy, kiedy wystygną na tyle, by można je było wziąć do ręki. Kroimy na pół, usuwamy nasiona, a miąższ siekamy w grubą kostkę.
  • Pomidory wrzucamy do porów z czosnkiem i dodajemy po szczypcie soli i cukru. Gotujemy 5 minut, kilka razy mieszając, aż zaczną się rozpadać. Zdejmujemy z ognia.
  • Doprowadzamy do wrzenia 1,5 litra lekko osolonej wody i minutę blanszujemy w niej liście botwiny. Łyżką cedzakową wyjmujemy je z garnka, po czym do tej samej wody wrzucamy na 2 minuty fasolkę szparagowa oraz bouquet garni. 
  • Pozostałą po gotowaniu warzyw wodę, a także fasolkę szparagową, bouquet garni, botwinę, pokrojone w kostkę cukinie i fasolę borlotti lub białą fasolę dodajemy do pomidorów. Doprowadzamy do wrzenia i zmniejszamy płomień.Gotujemy 10 minut.
  • W tym czasie można przygotować pistou. Tradycyjnie robi się je w moździerzu, ale malakser też się do tego nadaje. Trzeba tylko pamiętać, że sos ma być zawiesisty. Pozostałe ząbki czosnku rozgniatamy ze sporą szczyptą soli i wrzucamy oberwane z gałązek listki bazylii oraz parmezan. Miksujemy i dolewamy taką ilość oliwy, aby powstała jednolita masa (około 6 łyżek).
  • Zupę ponownie doprowadzamy do wrzenia i dodajemy wermiszel (lub makaron jajeczny). Gotujemy 5 minut (dla makaronu jajecznego 3 minuty), aż makaron będzie gotowy. Zdejmujemy z ognia, kosztujemy, doprawiamy do smaku i zanim wrzucimy pistou, odstawiamy na 10 minut do ostygnięcia.
  • Przed podaniem można posypać odrobiną parmezanu i świeżą bazylią.
  • Smacznego!
 


***************************************************************************************

Przepis pochodzi z:


piątek, 22 czerwca 2012

Verrines - jajo mimosa


Dziś organizuję imprezę z okazji mojego powrotu z obczyzny. Chcę przywitać się ze wszystkimi, choć prawdą jest, że z większością z nich już się widziałam - szaleliśmy razem w strefie kibica dopingując biało-czerwonych do boju podczas meczu Polska-Rosja. 

Ostatni mecz z Czechami słuchałam za to przez radio. Weekend spędziłam na kajakach w Biebrzańskim Parku Narodowym i po rozbiciu namiotów w sobotę, każdy przyodział wiadome barwy i nasłuchiwał. Muszę się jednak przyznać, że wyczerpana machaniem wiosłem przez cały dzień zasnęłam w trakcie (!!!), ale udało się pstryknąć jedną (jedyną z tego wypadu) fotkę.


Cóż, nie wyszliśmy z grupy, ale dobry gospodarz nigdy nie wychodzi kiedy ma gości, prawda?? :)

Wracając do dzisiejszej imprezy - przygotowałam dla gości kilka smakołyków. Jednym z nich jest przekąska podawana w małych szklaneczkach/kieliszkach. Ten sposób podania nazywa się we Francji 'verrines'. Bardzo mi się ten pomysł podoba. Można wymyślić bardzo ciekawe kombinacje, a przez szkło widać pięknie wszystkie warstwy. Dziś postawiłam na prostotę, a i tak efekt wygląda interesująco. Głównym składnikiem jest jajko, a kolorów dodają kapary i czerwona sól z Hawajów.


Verrines - jajo mimosa
Coquille d'oeuf mimosa
źródło: Verrines, wydawnictwo Marabout, seria Petits Plats

6 jaj
250 g majonezu
koperek
kapary
sól, pieprz 


  • Jaja ugotować na twardo, a następnie schłodzić. Oddzielić białka od żółtek.
  • Do każdej części dodać po połowie majonezu i zmiksować na gładką masę. Doprawić solą i pieprzem, a masę z żółtek dodatkowo jeszcze koperkiem.
  • Przy pomocy rękawa cukierniczego wypełnić dno szklanek masą z białek, a następnie masą z żółtek. Na wierzch wyłożyć kilka kaparów i ewentualnie kolorową sól.
  • Smacznego!



 ***************************************************************************************

Źródło przepisu:

 

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Wytrawne ciasto z fetą i świeżymi ziołami

 

Po długiej przerwie w końcu zmobilizowałam się do napisania kolejnego posta. Ostatnie dni były bardzo intensywne i komputer to była ostatnia rzecz, na którą miałam ochotę.

Po 4 długich miesiącach w Tuluzie w końcu wróciłam do Warszawy. Długie pożegnania, jeszcze dłuższe powitania i dużo niespodzianek :) Wczoraj wróciłam z dwudniowego spływu kajakowego po Jegrzni, Ełku i Biebrzy i moje ramiona bolą jak nigdy... ale czego można było się spodziewać po 50 km machania wiosłem?! Jestem jednak przeszczęśliwa, że się nie poddałam i nawet złość na kuriera trochę złagodniała.

W Tuluzie kupiłam sobie 18 książek kucharskich. Ot, taka pamiątka ;-) Część udało mi się przywieźć, ale część spakowałam w pudło i zamówiłam kuriera, aby nie mieć nadbagażu na lotnisku. Pierwsza firma kurierska po tygodniu braku kontaktu łaskawie zgodziła się na zwrot pieniędzy, a druga firma kurierska nie zjawiła się w wyznaczonym terminie i boję się, że sytuacja się powtórzy... Ja chcę swoje książki!!! I palnik do crème brûlée i foremki... to wszystko jest w pudle ponad 2000 km ode mnie.

Cóż, udało mi się jednak kilka książek przywieźć i dziś przepis z jednej z nich. Jest to wytrawne ciasto z masą świeżych ziół i fetą. Ciekawa alternatywa dla zwykłego chleba.



Wytrawne ciasto z fetą i świeżymi ziołami
źródło: Quiches, cakes & compagnie, wydawnictwo Marabout

180 g mąki
1 saszetka proszku do pieczenia
3 jaja
100 g sera gruyere, tartego
100 ml oliwy z oliwek
1 łyżka oleju roślinnego
100 ml mleka
200 g fety
2 lub 3 garści świeżych ziół (bazylia, pietruszka, szczypiorek)
pieprz

  • Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
  • W jednym naczyniu dokładnie wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. W drugim naczyniu roztrzepać jaja razem z oliwą, olejem i mlekiem. Doprawić pieprzem (nie dodawać soli, feta jest już wystarczająco słona).
  • Dodać mieszankę jajeczną do mąki. Wymieszać delikatnie. Pokroić fetę w grubą kostkę i dodać do masy. Następnie dodać starty ser gruyere oraz grubo posiekane świeże zioła.
  • Wymieszać wszystko do otrzymania jednolitej masy. Wylać do natłuszczonej (i posypanej bułką tarta/mąką) foremki.
  • Piec przez około 50 minut.
  • Smacznego :-)





************************************************************************************

Źródło przepisu:



wtorek, 5 czerwca 2012

Pieczone ziemniaki


Dzis prosto, a pysznie. Powalajacy zapach rozchodzacy sie po domu - gwarantowany! :)


Pieczone ziemniaki

Wszystkie ziemniaki (mialam dosc niewielkie, podluzne i rozowe) przekroic wzdluz na pol. Obtoczyc je dokladnie w odrobinie oliwy (ja zrobilam to posmarowanyli oliwa dlonmi), posypac swiezo zmielonym pieprzem i fleur de sel. Wstawic przecieciem do gory do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na okolo 30 minut. Gotowe! :)